Ktoś?
środa, 6 sierpnia 2014
Od Hiccup'a
Samolot leciał spokojnie nad wodą. Hiccup siedział pogrążony w własnych myślach. Niedawno jego ojca zamknięto w więzieniu. Siostrę znaleziono i zabrano do szpitala. To dobrze, co jak co, ale Werę, swoją siostrę, kochał nad życie. Spojrzał na Susan, która jak zwykle patrzyła przez okno. Leciał razem z nią na studia. Do tej pory był jej wdzięczny za uratowanie życia. Gdyby nie ona, zapewne nie byłoby go tu... Z zamyślenia wyrwał go wstrząs. Spadali. Usłyszał huk i krzyki ludzi. Przygnieciony kawałkiem żelastwa podniósł się i rozejrzał. Ani jednej żywej duszy... Co z Susan? Czy przeżyła? Czy jest cała i zdrowa? Gdzie jest? Tyle pytań kłębiło mu się w głowie. Postanowił, że ją odnajdzie. Zrobił krok i poczuł rwący ból w lewej nodze. Złapał się jej kurczowo. Gdy ból ustał spojrzał na kończynę. Była cała we krwi. Kawałek stali wbił mu się w udo. Daleko tak nie zajdzie. Wyjął stal i owinął ranę kawałkiem szmaty. Nie wytrzyma zbyt długo, ale może trochę pomoże. Zrobił krok. Ból znów przeszył jego ciało. Musiał się przemóc. Szedł ignorując rwanie. Coś go śledziło. Czuł to. Nie odwracaj się, mówił mu umysł, ale on nie słuchał. Odwrócił się i zobaczył idącego w jego kierunku... człowieka? Przeraził się i zaczął biec, rozszerzając ranę. Zchodziło ich się coraz więcej. nie ma gdzie się schować. Szary pył zasłaniał mu pole widzenia. Oczy zaczęły go piec. Potknął się i upadł na plecy. Chciał się podnieść, lecz powstrzymał go ból w nodze. Stworzenia wychodziły zza gruzów. Otoczyły go. Hiccup nie mogąc nic zrobić, czekał na dalszy ciąg wydarzeń.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)